Polityka migracyjna w Polsce – gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?

19 września, 2025 | Aktualności
Udostępnij artykuł

Tekst ukazał się oryginalnie po niemiecku: W. Klaus (2025) Migrationspolitik in Polen – wo sind wir und wohin gehen wir?, “Polen-Analysen” Nr. 352, 16.09.2025; https://laender-analysen.de/polen-analysen/352/PolenAnalysen352.pdf

Autor: Witold Klaus

Streszczenie

Polska stosunkowo niedawno przeszła ewolucję z państwa emigracyjnego, z którego się z różnych powodów wyjeżdża, w państwo imigracyjne, przyciągające różne osoby z zagranicy. Obecnie w Polsce mieszka około 2,5 miliona migrantów, co stanowi około 7% społeczeństwa. Jaka jest zatem polityka odnośnie do imigracji do Polski? Na poziomie rządowym od dawna raczej niechętna. Obecnie to polityka oparta na prymacie „bezpieczeństwa”, bowiem migracja jest przedstawiana przede wszystkim jako zagrożenie. Ta obrona to przede wszystkim chęć niewpuszczenia do Polski osób szukających ochrony międzynarodowej i osób niebiałych. To przeciwko nim kierowana jest przede wszystkim niechętna retoryka oraz przepisy prawa. I choć tych osób w Polsce jest niewiele, to stanowią główną figurę w debacie publicznej. W tekście przybliżę ewolucję polskiej polityki migracyjnej oraz scharakteryzuję jej najnowsze działania, w tym zawieszenie prawa do azylu i przywrócenie kontroli na granicach wewnętrznych, w tym z Niemcami.


Polska przez praktycznie całą swoją historię była państwem emigracyjnym – Polki i Polacy wyjeżdżali z kraju w poszukiwaniu poprawy swojej sytuacji ekonomicznej czy też z powodów politycznych. Czasem te dwie przyczyny były ze sobą połączone, co nie dziwi, bowiem podobne losy czy historie można usłyszeć od osób migrujących obecnie. Ten historyczny trend zaczął się pod koniec XVIII wieku wraz z rozbiorami Polski i trwał nieprzerwanie w zasadzie do niedawna. W XIX wieku z terenów Polski wyjechało ponad 2 miliony osób. Władze komunistyczne po II wojnie światowej utrudniały wyjazdy, jednak i tak wiele osób znajdowało różne sposoby, by z Polski uciec – dość powiedzieć, że jedynie w latach 80. XX wieku wyjechało ponad milion osób. Lata 90. oraz początek XX wieku to migracje zarobkowe z Polski do państw Unii Europejskiej, które nasiliły się szczególnie po przystąpieniu do niej w 2004 roku – między 2004 a 2016 rokiem z Polski wyjechało 2,2 miliona osób – głównie do Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Od połowy pierwszej dekady XXI wieku zmienia się jednak kierunek migracji – Polacy coraz rzadziej wyjeżdżają, w to miejsce obserwujemy raczej przyjazdy do Polski. Obecnie szacuje się, że w Polsce mieszka około 2,5 miliona osób z doświadczeniem migracji, zdecydowana większość z nich to obywatele państw z Polską sąsiadujących, w tym głównie Ukrainy. Migracja z tego kraju była zresztą od lat dominująca.

Poniżej opiszę, jak wyglądała polityka polskich władz wobec imigracji do Polski. Dla mnie polityka migracyjna to przede wszystkim praktyka i choć czasem towarzyszyły jej jakieś dokumenty, to raczej nie miały one realnego charakteru polityk, zatem dokumentów strategicznych, wizjonerskich, które kreśliłyby kierunki rozwoju działań państwa.

Polska polityka wobec migracji – krótki rzut oka wstecz

Przez wiele lat polskie władze w zasadzie nie zauważały powoli zmieniającego się krajobrazu migracyjnego Polski. Aż do 2015 roku migracje nie były tematem politycznym i były raczej domeną urzędników i ekspertów. Rząd zajmował się nim na marginesie swoich działań, choć w 2012 roku przyjął nawet dokument o nazwie „Polityka migracyjna Polski – stan obecny i postulowane działania”. Jednak był to raczej dokument zbierający i opisujący ówczesny „stan obecny” właśnie, bez specjalnego skupienia się na „postulowanych działaniach”, czyli koniecznych zmianach.

Okres pierwszych 15 lat XXI wieku charakteryzował się także kształtowaniem się polskiego prawa migracyjnego. Powstawało ono niejako pod dyktando przepisów Unii Europejskiej, które najpierw musieliśmy wdrożyć jako kraj kandydujący, a następnie już jako jej państwo członkowskie. Polskie władze pozostawały także w zasadzie bierne, jeśli chodzi o wpływanie na kształt przepisów UE odnośnie do migracji. A po ich przyjęciu dość prosto implementowały je do polskiego porządku prawnego, bez jakiejś głębokiej refleksji towarzyszącej temu procesowi.

2015 rok przyniósł pewną zmianę, bowiem opozycyjna wówczas partia „Prawo i Sprawiedliwość” zaczęła rozgrywać temat migracji w kampanii parlamentarnej w odniesieniu do tzw. kryzysu uchodźczego na południu Europy. Chodziło wówczas o sprzeciwienie się relokacjom do Polski około 6000 osób z Grecji i Włoch oraz przesiedleniom około 1000 osób z Libanu. Żadna z tych osób nigdy do Polski nie trafiła. Rząd „Prawa i Sprawiedliwości” już po wygraniu wyborów odmówił wzięcia udziału w tych procedurach. Trybunał Sprawiedliwości UE w sprawie Komisji Europejskiej przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom uznał w wyroku z 2020 r. to za złamanie prawa Unii. Skutkiem tej kampanii niechęci oraz straszenia przede wszystkim niebiałymi mężczyznami z krajów MENA, była drastyczna zmiana postaw społecznych. Jeszcze w maju 2015 roku 70% polskiego społeczeństwa było za przyjmowaniem uchodźców i 21% miało przeciwne zdanie, rok później, w kwietniu 2016 roku – 61% było przeciwko przyjmowaniu uchodźców, a za ich przyjęciem opowiadał się zaledwie co trzeci mieszkaniec Polski.

Nowy rząd w 2016 roku unieważnił „Politykę migracyjną Polski” z 2012 roku i dwukrotnie podejmował próby opracowania nowego dokumentu (w 2019 oraz 2022), jednak bezskutecznie – tzn. dokumenty te nigdy nie opuściły murów ministerstwa spraw wewnętrznych, a pierwszy z nich był jawnie ksenofobiczny.

Strategia migracyjna Polski A.D. 2024

Nowy dokument został przyjęty w 2024 roku i nosi wiele mówiący tytuł „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025–2030”. Na pierwszy plan wysuwa on chęć ścisłej kontroli granic, szczególnie zewnętrznych, bowiem jego priorytetem jest bezpieczeństwo – cokolwiek rozumie pod tym pojęciem. W tym kontekście zapowiada ograniczenie prawa do azylu, jednoznacznie uznając, że obecność osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w Polsce sama w sobie stanowi zagrożenie. Jego autorzy piszą, że:

Obecność cudzoziemców nie może wprowadzać niepewności w codziennym życiu mieszkańców Polski, a więc proces imigracji musi być ograniczony, podlegać monitorowaniu i kontroli ze strony instytucji publicznych oraz odpowiadać na oczekiwania społeczeństwa polskiego (s. 12)

Warto podkreślić, że dokument ten nie powstał w oparciu o żadną diagnozę i nie zawiera żadnych danych ani analiz na poparcie stawianych w nim tez (w tym kontekście nawet projekt polityki migracyjnej rządu PiS z 2022 był lepszy). MSWiA poprosiło co prawda Komitet Badań nad Migracjami Polskiej Akademii Nauk (ciała zrzeszającego czołowych polskich naukowców badających migracje) o przygotowanie ekspertyzy. Raport Komitetu jednak po pierwsze jest zebraniem opinii osób reprezentujących urzędy oraz organizacje społeczne odnośnie do potrzeb polskiej polityki migracyjnej, zawiera zatem wiele różnych punktów widzenia i jest raczej barometrem postaw niż materiałem analitycznym. Po drugie natomiast, nie został on w ogóle wzięty pod uwagę przy tworzeniu strategii migracyjnej – raport został bowiem opublikowany na początku października 2024 roku, a strategię migracyjną rząd przyjął 15.10.2024 r. (choć ministerstwo spraw wewnętrznych jako zamawiający otrzymało pierwszą wersję raportu na początku września 2024).

Polityka azylowa i militaryzacja granicy wschodniej

Polska nigdy nie była krajem przyjaznym osobom poszukującym ochrony międzynarodowej. Liczba przyznawanych statusów uchodźczy zawsze była niewielka, wiele osób wyjeżdżało z naszego kraju do innych państw UE. Polityka ta została dodatkowo zaostrzona od 2016 roku, gdy polskie władze zaczęły odmawiać przyjmowania wniosków azylowych na przejściach granicznych, głównie od osób z Czeczenii, a później także Tadżykistanu. Osoby były wielokrotnie zawracane do Białorusi, choć od wielu z nich, jeśli byli wystarczająco cierpliwi i wytrwali, w końcu wnioski przyjmowano, czasem za 60 próbą. Działania te zostały uznane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu za niezgodne z konwencją rzymską w wielu wyrokach (pierwszy to M.K. i inni przeciwko Polsce). Trybunał określił te praktyki jako systemowe, jako element polityki migracyjnej – choć nigdzie nie zapisanej, to wyrażonej wprost przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Mariusza Błaszczaka, który powiedział, że Czeczeni nie potrzebują ochrony, bo w ich kraju nie ma wojny, a ich przyjazd do Polski to „testowanie otworzenia nowego szlaku napływu muzułmańskich emigrantów do Europy”.

Polityka azylowa uległa tylko dalszemu zaostrzeniu od 2021 roku, gdy otwarty zostaje nowy szlak, prowadzący przez Białoruś do Litwy oraz Polski. Powoduje to, że polskie władze zaczynają na dużą skalę stosować pushbacki, odmawiają przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową od większości osób i zaczynają budować zapory fizyczne na granicy. Z kolejnymi latami zapory te są tylko rozbudowywane i wzmacniane. Obecnie jest to 5,5 metrowy stalowy płot zwieńczony drutem żyletkowym obok którego (w odległości paru metrów) stoi drugi płot – ze zwojów drutu żyletkowego.

Płot jest zwieńczony kamerami oraz innymi urządzeniami wykrywającymi ruch. Na pograniczu polsko-białoruskim zostało także umieszczonych kilka tysięcy funkcjonariuszy Straży Granicznej, wojska oraz policji (ich liczba zmieniała się z biegiem czasu). Obecnie stacjonuje tam około 6000 osób. Ich rolą jest wykrywanie osób, które przeszły przez płot, a następnie zawrócenie ich do Białorusi. W tym celu w płocie są porobione specjalne furtki. Obecny polski rząd zapowiedział dalsze wzmacnianie granicy, w tym inwestowanie w rozbudowę infrastruktury na niej.

W celu ułatwienia działania służb w regionie nadgranicznym wprowadzono specjalne strefy, do których obowiązuje zakaz wstępu. Początkowo (między wrześniem 2021 a czerwcem 2022) teren ten obejmował pas 3 kilometrów od granicy. Obecnie (od czerwca 2024) to około 200 metrów. Na tym terenie nie mogą działać także osoby udzielające pomocy humanitarnej, chyba że mają specjalne przepustki, które jednak im nie są najczęściej udzielane.

Brakuje dobrych danych dotyczących tego, ile osób w drodze próbowało się do Polski dostać i jak się te liczby kształtują na przestrzeni lat. Dość wiarygodne dane pochodzą od organizacji społecznych, które przyjmują zgłoszenia o pomoc od osób znajdujących się na pograniczu (przedstawia je wykres 1). W początkowym okresie, jesieni 2021 było to nawet ponad 1300 osób tygodniowo, w późniejszych latach te liczby spadały, choć nadal zdarzały się okresy, jak wiosna 2023 czy maj 2024, gdzie sięgały około 400 osób tygodniowo. W okresie zimy widać znaczne spadki osób w drodze, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę niezwykle trudne warunki pogodowe, jakie panują na pograniczu. Liczby te nie pokazują, ile osób przekroczyło granicę, bo tych danych nie mamy, ale ile było obecnych w poszczególnych latach na terenach przygranicznych. Trzeba też zaznaczyć, że w związku z pushbackami wiele osób mogło prosić o pomoc po wiele razy (znamy przypadki kilkunastokrotnych pushbacków).

Wykres 1. Liczba osób w drodze na pograniczu polsko-białoruskim, które zgłosiły się po pomoc humanitarną między 7.11.2021 a 1.06.2025 (w podziale na tygodnie). Dane udostępnione przez Stowarzyszenie We Are Monitoring; obliczenia autor.

Faktyczna polityka pushbacków została w marcu 2025 roku „zalegalizowana”. Wówczas polski parlament przyjął ustawę formalnie zawieszającą prawo złożenia wniosku o azyl w Polsce. Nie znaczy to oczywiście, że tego rodzaju działania stały się zgodne z prawem, bowiem trzeba jasno powiedzieć, że prawo międzynarodowe ani prawo Unii Europejskiej nie pozwala na zawieszenie prawa do azylu. Od tego zakazu nie ma wyjątków. Wprost o tym mówi artykuł 18 Karty Praw Podstawowych UE, który jasno stwierdza, że w UE „gwarantuje się prawo do azylu”.

Od razu po podpisaniu przez Prezydenta RP ustawy ograniczającej prawo do azylu, jej przepisy zostały wprowadzone w życie na granicy z Białorusią. Oznacza to, że na tym terenie wniosku o ochronę międzynarodową złożyć w zasadzie nie można. Niewiele osób także formalnie próbowało to zrobić: z informacji Straży Granicznej wynika, że w ciągu pierwszych 120 dni obowiązywania tych przepisów (między 27 marca a 25 lipca br.) 47 osobom odmówiono przyjęcia wniosków, a od 35 osób wnioski te zostały przyjęte. Ten ostatni przypadek może mieć miejsce, gdy ktoś pochodzi z grupy szczególnie wrażliwej, jest małoletnim bez opieki, kobietą w ciąży lub ma poważne problemy zdrowotne.

W innych miejscach Polski wnioski są jednak przyjmowane. Z danych Straży Granicznej wynika, że w I półroczu 2025 roku przyjęto je łącznie od ponad 7,5 tysiąca osób. Znakomita większość to osoby z Ukrainy, Białorusi lub Rosji (łącznie prawie 6,4 tysiąca), przy czym Ukraińców było prawie 4,6 tysiąca.

Wróćmy na chwilę do danych z wykresu 1, bowiem pokazują one jeszcze jedną rzecz – wahania w liczbie osób będących na pograniczu niewiele mają wspólnego z polityką kolejnych rządów wprowadzających różnego rodzaju obostrzenia, jak strefy zamknięte, płoty (ten stalowy został ukończony w czerwcu 2022) i ich udoskonalenia etc. Zmiany są raczej związane z porami roku. Jest w tym zakresie jeden wyjątek – od chwili wprowadzenia przez polski rząd zawieszenia prawa do azylu w marcu 2025 liczba osób na pograniczu rzeczywiście jest znacznie niższa – o ile w latach 2023-24 było to średnio ok. 270 osób tygodniowo, obecnie to około 80 osób. Oczywiście pytanie, na ile na tę zmianę miała bezpośredni wpływ polityka polskiego rządu, a na ile jest ona wynikiem innych czynników.

Nowy Pakt UE o Migracji i Azylu

W polskiej debacie politycznej unijny Pakt o Migracji i Azylu przedstawiany jest jako dokument zły, nieodpowiadający polskim potrzebom i polskiej racji stanu. Jak piszą twórcy strategii migracyjnej z 2024 roku „Polska zachowuje krytyczny stosunek do przyjętego przez Unię Europejską Paktu o migracji i azylu. W dyskusji na jego temat podnosimy pozorność zaproponowanych regulacji mających w założeniu stanowić rozwiązania realnych wyzwań, jakie niesie za sobą migracja” (s. 13). Chodzi zatem o to, że polskie władze są rozczarowane, że nie mogą robić tego, co by chciały na granicach zewnętrznych. I to ograniczenie im się nie podoba. Jednocześnie w debacie publicznej Pakt jest sprowadzany w zasadzie do jednego elementu – silnego sprzeciwu wobec relokacji oraz płacenia „podatku migracyjnego”(jak on jest czasem nazywany), czyli opłaty za odmowę przyjęcia osób, które powinny być relokowane do Polski, gdyby Komisja tak zdecydowała. Ten sprzeciw płynie ze wszystkich stron sceny politycznej, ale ewidentnie osoby wypowiadające się nie znają przepisów paktu.

Polska jest także specjalnie traktowana przez Komisję Europejską. Państwa członkowskie powinny były do czerwca 2025 roku przedstawić Komisji plan wdrożenia przepisów Paktu. Zrobiły to wszystkie poza dwoma – Węgrami i Polską. W dokumencie opisującym ten stan Komisja pisze: „Hungary communicated to the Commission that it does not intend to prepare a NIP. Poland submitted its position on the implementation of the Pact”. Nie wiadomo, czym jest to stanowisko i jaka jest jego treść, ale nie jest to na pewno dokument wdrożeniowy. Poza tym niezależnie od tego stanowiska Polska jako państwo członkowskie jest zobowiązana do wdrożenia przepisów UE. A Komisja jest zobowiązana egzekwować te obowiązki, bowiem stoi na straży przestrzegania przez państwa członkowskie przepisów unijnych.

To nie jedyny przypadek bierności Komisji. Wydawałoby się, że już sam projekt ustawy zawieszającej prawo do azylu powinien wywołać reakcję Komisji, a jej wdrożenie prowadzić do podjęcia kroków prawnych przeciwdziałających łamaniu przez Polskę przepisów unijnych. Tak się jednak nie stało. Przebywający w Polsce miesiąc po przyjęciu tych przepisów Magnus Brunner, EU commissioner for internal affairs and Migration, podkreślił w trakcie różnych wypowiedzi medialnych z dn. 26.04.2025 roku, że „there are some possibilities for member states, and Poland and Finland use these possibilities, which is correct under EU law” oraz “The Commission stands firm to support Poland financially and operationally to fulfil this important duty”. Podkreślił także, że w zakresie ochrony granicy zewnętrznej “Poland is carrying out its tasks well”. To rozczarowujące stanowisko, sprzeczne z traktatami UE oraz dające sygnał innym państwom członkowskim, że pewne przepisy można łamać (np. Grecja w lipcu 2025 r. ogłosiła, że także zamierza zawiesić prawo do azylu).

Co się dzieje z granicami wewnętrznymi, czyli przywrócenie kontroli na granicach z Niemcami

W październiku 2023 rząd niemiecki przywrócił kontrole na granicy z Polską. Ich celem, jak ogłosił, było zatrzymanie osób w drodze, które dostawały się przez Polskę do Niemiec, a do Unii trafiły przekraczając granicę z Białorusią. Według informacji Bundespolizei między majem 2021 a majem 2023 ponad 22 tysiące takich osób trafiło do Niemiec, gdzie złożyło wnioski azylowe. Właściwym mechanizmem do radzenia sobie z tą sytuacją było sięgnięcie po regulacje z rozporządzenia Dublin III, ustanawiające państwo odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosków azylowych, w tym przypadku była to Polska. Niemcy jednak korzystali z tego narzędzia stosunkowo oszczędnie. W latach 2023-2024 odesłano w ten sposób zaledwie 735 osób.

W lutym 2025 roku w polskich mediach społecznościowych zaczęła się kampania informująca, że Niemcy „podrzucają do Polski imigrantów” i że ma to miejsce nagminnie. Nie było żadnych podstaw na potwierdzenie tych informacji, co nie przeszkodził oczywiście w jej szerokim rozpowszechnianiu, a siła tych kłamliwych wpisów była ogromna. Były one szczególnie nasilone między lutym a kwietniem 2025, jednak ich szczyt przypadł na czerwiec i lipiec br. Łącznie zarejestrowano ponad 3 tysiące takich wiadomości, głównie na serwisie X i dotarły one łącznie do ponad 27 milionów kontaktów. Przodowali w nich czołowi politycy prawej strony polskiej sceny politycznej – zarówno Konfederacji, jak i Prawa i Sprawiedliwości, jak również prawicowe media. Wiosna 2025 to czas końca wyborów prezydenckich w Polsce i prawdopodobnie chodziło o zdobycie dodatkowych głosów, bowiem kampania była wyrównana. Migracja była często i mocno wykorzystywana w kampanii przez obie strony.

Tymczasem jeśli chodzi o fakty, to zarejestrowano jedynie dwa wyjątkowe incydenty. W czerwcu 2024 roku niemiecka policja przywiozła do małego polskiego miasteczka Osinowo Dolne 5-osobową rodzinę pochodzącą prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu. W lipcu 2025 – mężczyznę z Afganistanu, którego zostawiono samego na granicy nie czekając na przyjazd polskiej Straży Granicznej.

Ciekawe jest jednak to, że kampania dotycząca „podrzucania migrantów” nie wygasła wraz z końcem wyborów prezydenckich. Już po ich zakończeniu, w czerwcu 2025 na polsko-niemieckim pograniczu pojawiły się skrajnie prawicowe bojówki (nazywane przez siebie „patrolami obywatelskimi”), mające „chronić” polskich obywateli poprzez zatrzymywanie i wyłapywanie imigrantów na granicy. Towarzyszyły im informacje w mediach społecznościowych.

Skutkiem tych działań było wprowadzenie przez polski rząd od 7 lipca br. kontroli na wewnętrznych granicach Polski z Niemcami, a także dodatkowo z Litwą. Kontrole zostały przywrócone początkowo na 30 dni, jednak następnie rząd przedłużył je na kolejne 60 dni. W czasie pierwszego miesiąca odmówiono wjazdu do Polski 185 osobom, w tym 124 z Niemiec oraz 61 z Litwy. To liczby wyjątkowo niskie, nie znamy także powodów tych odmów. Jednak minister spraw wewnętrznych podawał je jako uzasadnienie przedłużenia funkcjonowania kontroli granicznych.

Te działania obu rządów – niemieckiego i polskiego – są niepokojące. Pokazują, że migracja jest chętnie wykorzystywana do osiągania bieżących i krótkoterminowych celów politycznych. Dzieje się to kosztem zasad, na jakich została zbudowana Unia Europejska i strefa Schengen. Mogą one także doprowadzić do poważnego kryzysu całej Unii. Ceną za to jest także wprowadzenie atmosfery nieufności we wzajemnych relacjach nie tylko na poziomie rządowym, ale także – co ważniejsze – na poziomie codziennej współpracy polskich i niemieckich służb granicznych. O ile poprzednie rządy – PiS po polskiej stronie i SPD po niemieckiej – były wobec siebie nastawione raczej niechętnie, to obecne rządy PO oraz CDU/CSU powinny umieć przełamać tę złą passę, bowiem przecież są sobie politycznie bardzo bliskie, współtworząc np. Europejską Partię Ludową. Niestety nie ma to miejsca. Bardzo brakuje myślenia o współpracy transgranicznej i wspólnym rozwiązywaniu trudnych wyzwań, jakim dla obu rządów jest obecnie kwestia migracji – choć raczej na poziomie narracji niż realnych trudności. Tymczasem ma miejsce przerzucanie na siebie wzajemnie odpowiedzialności i przerzucanie się oskarżeniami. Niewątpliwie jednak przywracanie kontroli na przejściach granicznych nie rozwiązuje żadnych problemów, a jedynie tworzy kolejne.

Osoby uciekające z Ukrainy i polityka wobec nich

Jednym z niewielu wyjątków od polityki zamkniętych drzwi, było przyjęcie osób uciekających z Ukrainy w 2022 roku. Skala napływu osób była wówczas bezprecedensowa – w ciągu pierwszych dwóch tygodni po 24 lutego 2022 wjechało do Polski milion osób, w ciągu pierwszych dwóch miesięcy liczba ta sięgnęła 3,5 miliona. Na przełomie lutego i marca 2022 były dni, gdy w ciągu doby przyjeżdżało ponad 100 tysięcy osób. Skala pomocy ze strony polskiego społeczeństwa była niezwykła i bardzo wiele osób rzuciło się pomagać uciekającym, część zaprosiła ich także do swoich domów. Nie wszyscy jednak spotykali się z tak otwartym przyjęciem – osób niebiałych, które uciekały z Ukrainy (a była tam znaczna liczba studentów zagranicznych) czy społeczności romskiej nikt nie witał z otwartymi rękoma i ciężko im było znaleźć miejsce do spania. Romów czasem wręcz wypędzano z niektórych miejsc.

Choć skala pomocy płynąca z polskiego społeczeństwa była ogromna, rząd ograniczył się właściwie do przyjęcia specjalnych przepisów, legalizujących uchodźcom pobyt oraz dających dostęp do pracy, usług zdrowotnych czy systemu pomocy społecznej. Trzeba przyznać, że było to dość hojne z jego strony. Jednak kwestie zaopiekowania się osobami uciekającymi rząd pozostawił społeczeństwu, głównie polskim i międzynarodowym organizacjom społecznym. To właśnie na barki organizacji społecznych oraz lokalnych społeczności i samorządów spadł ciężar przyjęcia osób uciekających z Ukrainy oraz ich integracji w lokalnych społecznościach. Nie jest to mała grupa, bowiem w Polsce mieszka prawie milion osób z przyznanym pobytem czasowym. Dużą część wsparcia wzięła na siebie także diaspora ukraińska – zarówno migranci, którzy w Polsce żyli już wcześniej (według szacunków było ich w styczniu 2022 roku około 1,5 miliona), jak przedstawiciele ukraińskiej mniejszości narodowej.

Ten początkowy entuzjazm pomocowy dla Ukraińców jednak gaśnie. Prawie 40% badanych w lutym br. chciało zamknięcia granic przed osobami uciekającymi z Ukrainy. Te negatywne opinie rosną, choć większość uchodźczyń z Ukrainy pracuje (prawie 70%), Ukraińcy podwyższyli polskie PKB o prawie 2,7%.

Rząd także jest coraz bardziej sceptyczny – kolejne nowelizacje specjalnej ustawy dotyczącej Ukraińców, ograniczają zakres pomocy ze strony państwa. Zgodnie z założeniami najnowszej, procedowanej latem br. w polskim parlamencie, uchodźcom z Ukrainy zostanie odebrane prawo do bezpłatnego miejsca zamieszkania w specjalnych miejscach zbiorowego zakwaterowania. Było ono ograniczane już latem 2024 roku, gdy liczba osób uprawnionych do przebywania w tych placówkach bezpłatnie została znacznie ograniczona. W roku 2023 mieszkało w nich około 86 tysięcy osób, rok później, latem 2024 roku – było to już tylko 22,4 tysiąca. Placówki te mają być zamknięte z końcem października 2025. Jest to niezgodne z dyrektywą o ochronie czasowej, która nakazuje państwom członkowskim zapewnienie miejsca zamieszkania osobom objętym tą ochroną (art. 13 ust. 1 dyrektywy 2001/55/EG).

Polityka integracyjna, a raczej jej brak

Ogromnym jest brak polityki integracyjnej w Polsce. Państwo w zasadzie nie robi niczego, by wspierać integrację osób z doświadczeniem migracji, których przypomnijmy mieszka w Polsce około 2,5 miliona osób. Większość z nich to osoby, określane jako te pochodzące z „naszego kręgu kulturowego”, zatem Ukraińcy i Białorusini. Ale są także przedstawiciele innych narodów. Poza tym w polityce integracyjnej nie chodzi o to, skąd osoby pochodzą, ale o to, czy i jak odnajdują się one w kraju przyjmującym. Tymczasem – jak podkreśla strategia migracyjna z 2024 roku „Paradygmat polityki integracyjnej zakłada, że cudzoziemcy dostosowują się do norm i zasad społecznych obowiązujących i akceptowalnych w społeczeństwie polskim” (s. 4). Nie ma tu miejsca na wielokulturowość. 

Państwo abdykuje jeśli chodzi o integrację. Nie ma żadnych pomysłów, jak to robić, nie łoży na ten cel żadnych środków. Jeśli jakieś się pojawiają, pochodzą one z Unii Europejskiej (głównie Funduszu Azylu i Migracji, który nie może być przeznaczony na inne działania). Integracją osób z doświadczeniem migracji w Polsce zajmują się od zawsze organizacje społeczne. Państwo ich nie wspiera, czasem przekaże środki unijne, ale nie zawsze (były one niedostępne podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości). Wydawanie tych środków nie jest także zaplanowane w sposób, który miałby wspierać organizacje z nich korzystające.

Gdy mówimy o definicji integracji, najczęściej odwołujemy się do tego, że jest to proces dwustronny. Zatem nie tylko osoby z doświadczeniem migracji się integrują, ale także społeczeństwo się zmienia i integruje z nimi. Ten ostatni aspekt jest kompletnie nieobecny w polskiej debacie, jak również w polskiej strategii migracyjnej. Co więcej język debaty publicznej, jaki słyszymy od kilku lat, szczególnie padający z ust polityków, jest niechętny, a czasem wręcz nienawistny. Przeważają głosy pokazujące migrantów jako zagrożenie, a społeczeństwo jest straszone nieuregulowaną migracją, która w Polsce występuje marginalnie.

Rozpędzona ksenofobia – dokąd zmierzamy?

Język polskiej debaty publicznej dotyczącej migracji w ostatnich latach przesunął się zdecydowanie bardziej na prawo w kierunku antyimigranckim, często wręcz ksenofobicznym. Politycy wykorzystują ten temat do osiągnięcia swoich partykularnych interesów. Skutkuje to tym, że w majowym badaniu opinii publicznej aż 20% Polaków uważało kontrolę migracji, czy raczej jej brak, za poważny problem. 2/3 społeczeństwa uważa, że osoby próbujące w Polsce uzyskach ochronę międzynarodową to nie uchodźcy, a „migranci ekonomiczni”, prawie połowa chciałaby całkowicie zamknąć granice dla uchodźców (szczególnie młodzi podzielają tę opinię). Zamknięcia granic nie chcą tylko Polacy – w badaniach Ipsos „World Refugee Day 2025” to Niemcy przodują w tych sądach (54% badanych), podobne opinie mają jednak także Węgrzy, Belgowie, Holendrzy czy Francuzi. Co ciekawe aż 51% Włochów nie podziela tego zdania.

Opinie polskiego społeczeństwa odnośnie do funkcjonowania bojówek na granicy są podzielone – popierała je 1/3 badanych, 42% miało odmienne zdanie. Pewnie linie podziału biegną w tym przypadku po linii poparcia partyjnego – opozycja versus koalicja rządząca. Skutkiem obecności tych grup w przestrzeni publicznej, czy bardziej medialnej, było jednak szereg wieców antyimigranckich, które odbyły się w lipcu w 80 polskich miastach i nawet jeśli nie zebrały imponującej liczby uczestników, to były bardzo widoczne, w tym medialnie. W ostatnim miesiącu coraz częściej także słyszymy o atakach, w tym fizycznych na przebywające w Polsce osoby o niebiałym kolorze skóry.

Na działania prawne polskich rządów oraz debatę publiczną skierowaną przeciw migrantom trzeba patrzeć łącznie – napędzają się one bowiem wzajemnie, prowadząc do wytworzenia „hostile environment” w Polsce – na poziomie prawnym oraz społecznym. Budują jednocześnie w społeczeństwie błędne przekonanie, że migracje możemy zatrzymać. Jak widać, mimo prób, nie możemy. I często nie chcemy, bowiem w końcu potrzebujemy migrantów na naszych rynkach pracy.

Pytanie, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć do „obrony granic” i przed kim? Polscy żołnierze już strzelają do osób próbujących przekroczyć płot graniczny – w lipcu br. jedna osób z Sudanu została postrzelona w nogę. Jesteśmy naprawdę niebezpiecznie blisko linii, której nie powinniśmy przekraczać jako społeczeństwa europejskie.

Dodatkowa literatura

Adam, J., S. Hess, Fortified Nationalism.Racializing Infrastructures and the Authoritarian Transformation of the Body Politic. A Field Trip to the Bifurcated Polish/EU Border Regime, “movements” 2023, vol. 7(2), https://movements-journal.org/issues/11.ukraine/05.adam,hess–fortified-nationalism.pdf

Ganty, S., A. Ancite‑Jepifanova, D. V. Kochenov, EU Lawlessness Law at the EUBelarusian Border: Torture and Dehumanisation Excused by ‘Instrumentalisation’, “Hague Journal on the Rule of Law” 2024; https://doi.org/10.1007/s40803-024-00237-0

Grzesiczak, R. “Od miesięcy w sieci kreowano narrację o Niemcach podrzucających do Polski uchodźców. Kto jest za nią odpowiedzialny?”, serwis XYZ.pl z dn. 04.08.2025; https://xyz.pl/od-miesiecy-w-sieci-kreowano-narracje-o-niemcach-podrzucajacych-do-polski-uchodzcow-kto-jest-za-nia-odpowiedzialny-raport/?utm_source=social&utm_medium=posty&utm_id=brand

Grześkowiak, M., The “Guardian of the Treaties” is No More? The European Commission and the 2021 Humanitarian Crisis on Poland–Belarus Border. “Refugee Survey Quarterly” 2023, vol. 42(1), https://academic.oup.com/rsq/article/42/1/81/6662333

Jarosz, S., W. Klaus (eds), The Polish School of Assistance. Reception of refugees from Ukraine in Poland in 2022, Migration Consortium, Warsaw 2023, https://konsorcjum.org.pl/wp-content/uploads/2023/05/The-Polish-School-of-Assistance-Report.pdf

Klaus, W., Between closing borders to refugees and welcoming Ukrainian workers. Polish migration law at the crossroads, In E. Goździak, I. Main, B. Suter (eds), Europe and the Refugee Response: A Crisis of Values?, Routledge 2020; https://www.taylorfrancis.com/chapters/oa-edit/10.4324/9780429279317-6/closing-borders-refugees-welcoming-ukrainian-workers-witold-klaus

Klaus, W., M. Szulecka, Departing or Being Deported? Poland’s Approach towards Humanitarian Migrants, “Journal of Refugee Studies” 2023, vol. 36(3); https://doi.org/10.1093/jrs/feac063

Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025–2030, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów,  https://www.gov.pl/attachment/b11fd6eb-dc4c-446f-af8b-5b15a59884fe

World Refugee Day. Global attitudes towards refugees. Ipsos 2025; https://www.ipsos.com/sites/default/files/ct/news/documents/2025-06/Ipsos%20World%20Refugee%20Day%202025.pdf

Informacja o autorze

Witold Klaus – kryminolog, badacz migracji, aktywista społeczny; doktor habilitowany nauk prawnych, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk (kierownik Zakładu Kryminologii oraz Centrum Badań nad Prawem Migracyjnym); współpracownik Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego; współprzewodniczący Konsorcjum Migracyjnego; stypendysta Max Planck Society, the British Academy, Bielefeld University oraz rządu USA.

Udostępnij artykuł